Rozdział I
Pani Grodzka niosąc węgiel po schodach z sutereny słyszała jak ktoś ze znajomych oddał jej ukłon. Widać było, że była zmęczona, ponieważ była to osoba licząca około 70-ciu lat, a wiadro, które niosła było ciężkie więc zginała się prawie pod kątem prostym, a jej długa ściągnięta do kostek spódnica zamiatała stopnie schodów. Wzrok jej padał na stopnie schodów, na których w tej chwili stawiała nogi. Dlatego też nie wiedziała co dzieje się pod drzwiami mieszkania. W tej chwili, gdy stanęła pod drzwiami, zauważyła jak spod jej mieszkania dwie panie ruszyły szybkim krokiem. Staruszka nie zastanawiała się co mogło to oznaczać. Nacisnęła klamkę i znalazła się w mieszkaniu, gdzie był jej syn z żoną.
- Bo Ty zawsze jej tak pozwalasz. - odpowiedział piskliwy głos żony.
- Od dziś jej wychowaniem zajmiesz się Ty.- odpowiedział syn.
Babcia domyśliła się, że chodzi o Ninę. Nie chcąc przeszkadzać w rozmowie weszła do swojego pokoju. Zapaliła światło i mimo woli spojrzała na zegarek. Była 23:00. Istotnie było późno. Babcia podeszła do okna, spojrzała na gwiazdy, a ponieważ był to maj-najpiękniejszy miesiąc w roku- otworzyła szeroko okno. Oparła zmarszczoną twarz o wychudłe ręcei spojrzała w dół. Budynek, w którym mieszkali Grodzcy znajdował się w najpiękniejszej części Milowa. Z jednej strony okna wychodziły na ulicę Królewską, z drugiej zaś na ogród, gdzie stały stare, piękne kasztany. Babcia pod wpływem tak pięknego widoku zapomniała gdzie się znajduje. Dookoła było ciemno i cicho, tylko od czasu do czasu zza miasta dolatywał rechot żab. Nagle babcia usłyszała cichy szept. Utkwiła w tym kierunku wzrok. Oczy jej ujrzały smukłą sylwetkę, okrytą swetrem i jasną spódniczką. Obok osoby tej wykonywała gest jakaś inna osoba, ubrana chyba na kolor brązowy. Widać było ciemne włosy. Babcia poznała Ninę. Początkowo ogarnął ją gniew, ale powoli ustąpił ze względu na miłość do wnuczki.
-Mariusz- takie było imię chłopca, który bawił się długimi włosami Niny.
Ręce jego pieściły jej szyję, a usta co chwila łączyły się długimi pocałunkami.
-Nie odchodź, nie zostawiaj mnie samego, zostań ze mną Nineczko, nie zabieraj mi swoich ust-szeptał.
Ona milczała wodząc ustami po jego ustach. Babci w oczach kręciły się łzy. Smuciła się, a zarazem była zadowolona. Śledziła stojącą parę. Nawet nie zauważyła jak do jej pokoju wszedł syn. Podszedł cichutko do okna i utkwił wzrok w córce z chłopakiem. Targnęła nim złość. Już miał sypnąć masę ostrych słów, ale wstrzymał się w porę, bo zaraz usłyszał:
-Nineczko do jutra. Jutro niedziela, pójdziemy nad rzekę. Jeśli będzie ładna pogoda-opalimy się.
Chciała iść do domu, ale wiedziała, że będzie to co kiedyś, ale jednak odejść nie mogła. Odchodząc podała mu rękę.
-Kocham Cię jak żadną dziewczynę. Jesteś celem mego życia.
-Idź już Mariusz. Jutro znów się spotkamy. Cały dzień będziemy razem. Do jutra.
Ich usta znów się złączyły. Nie zwracali uwagi, że ktoś może ich obserwować. Nina szybko wpadła do mieszkania, W łazience poprawiła włosy. W pokoju przy oknie śledzili oddalającego się Mariusza. Ojciec nie wiedział jak postąpić. Nina weszła do kuchni i ujrzała matkę myjącą podłogi. Matka krótko rzuciła do stojącej w drzwiach Niny:
- Gdzie byłaś do 24:00?
-Mamo, byłam u koleżanki po książkę i zatrzymałam się na Tv.
-Idź spać.-padło krótkie i suche zdanie z ust matki.
Nina udała się do pokoju, sądząc, że ojciec nie wie o której wróciła. Chciała jeszcze porozmawiać z babcią, ale obawiała się obudzić ojca i poszła do pokoju. Nie mogła zasnąć. Przypomniała sobie każdy jego ruch, każde jego słowo. Czekała jutra. Już o 9:00 rano ma wyjść na cały dzień.
-Powiem, że mam zajęcia z PW-pomyślała.
Za godzinę do pokoju weszła matka. Patrzyła na kochaną córkę, która z uśmiechem na twarzy przysłoniwszy rzęsami duże oczy leżała na białej poduszce. Różowa nocna koszula miała pod szyją ładne wcięcia. Nina wyglądała czarująco. Na smutnej twarzy matki pojawił się uśmiech. Widocznie była zadowolona, że urodziła tak czarujące dziecko. Zapomniała nawet, że Nina nietaktownie postąpiła zatrzymując się zbyt długo u koleżanki. Pani Grodzka poszła do sypialni. Pan Grodzki nie zamienił z nią ani słowa.
Nazajutrz, gdy cały dom był pogrążony we śnie, Grodzki włożył na siebie codzienne ubranie i szybko wyszedł z domu. Dzień zapowiadał się pięknie. Słońce zbudziło się dopiero ze snu, wzniosło i rzucało na ziemię cudowne promienie. Grodzki zamyślił się przechodząc pod kasztanem, który miał tyle lat co on. Na wysokości ramienia był napis wycięty scyzorykiem" TYŚ MOJA". Tak, ten napis zrobił ten, który chce wydrzeć mi córkę. Szedł szybko mijając ulice. Nagle zniknął na jednym z podwórek. Zatrzymał się przy drzwiach. W tym czasie zwrócił uwagę na młodzieńców, którzy w zaułku podwórza coś robili w wielkim pośpiechu. Wreszcie do słuchu Grockiego doszły słuchy:
-Zbyszek, ja pojadę na Twoim rowerze, a Nina na moim. Mój jest lepszy.
Fala krwi uderzyła Grodzkiemu do głowy i z niepokojem słuchał dalej.
-Bo widzisz- mówił szczupły, przystojny mężczyzna. Wybraliśmy się nad rzekę, ale lepiej będzie nad jezioro. Tam jest spokojniej i przyjemniej.- powiedział Mariusz
Grodzki powtórnie nacisnął dzwonek. Drzwi uchyliły się i ukazał się lekko łysawy mężczyzna
-Dzień dobry-rzekł Grodzki
-Dzień dobry- rzekł drugi- Co tak rano?
-Chcę pożyczyć od Ciebie motoru, bo mój się zepsuł.
-Na długo?
-Nie, do 11:00
-Dobrze.
Oleśniczak wyszedł z Grodzkim i poszedł w stronę komórki. Grodzki spojrzał na młodzieńca ubranego w popielaty sweter i takie same jeansy. Gdyby mógł, uderzyłby go. Ten w tej chwili mówi:
- Wiesz Zbyszek, jak ja ją kocham, jak żadną inną, ale ona strasznie się boi ojca, a dzisiaj nie wie jak wyrwać się z domu.
Grodzki wziął motor i w kilka minut był w domu.
Babcia domyśliła się, że chodzi o Ninę. Nie chcąc przeszkadzać w rozmowie weszła do swojego pokoju. Zapaliła światło i mimo woli spojrzała na zegarek. Była 23:00. Istotnie było późno. Babcia podeszła do okna, spojrzała na gwiazdy, a ponieważ był to maj-najpiękniejszy miesiąc w roku- otworzyła szeroko okno. Oparła zmarszczoną twarz o wychudłe ręcei spojrzała w dół. Budynek, w którym mieszkali Grodzcy znajdował się w najpiękniejszej części Milowa. Z jednej strony okna wychodziły na ulicę Królewską, z drugiej zaś na ogród, gdzie stały stare, piękne kasztany. Babcia pod wpływem tak pięknego widoku zapomniała gdzie się znajduje. Dookoła było ciemno i cicho, tylko od czasu do czasu zza miasta dolatywał rechot żab. Nagle babcia usłyszała cichy szept. Utkwiła w tym kierunku wzrok. Oczy jej ujrzały smukłą sylwetkę, okrytą swetrem i jasną spódniczką. Obok osoby tej wykonywała gest jakaś inna osoba, ubrana chyba na kolor brązowy. Widać było ciemne włosy. Babcia poznała Ninę. Początkowo ogarnął ją gniew, ale powoli ustąpił ze względu na miłość do wnuczki.
-Mariusz- takie było imię chłopca, który bawił się długimi włosami Niny.
Ręce jego pieściły jej szyję, a usta co chwila łączyły się długimi pocałunkami.
-Nie odchodź, nie zostawiaj mnie samego, zostań ze mną Nineczko, nie zabieraj mi swoich ust-szeptał.
Ona milczała wodząc ustami po jego ustach. Babci w oczach kręciły się łzy. Smuciła się, a zarazem była zadowolona. Śledziła stojącą parę. Nawet nie zauważyła jak do jej pokoju wszedł syn. Podszedł cichutko do okna i utkwił wzrok w córce z chłopakiem. Targnęła nim złość. Już miał sypnąć masę ostrych słów, ale wstrzymał się w porę, bo zaraz usłyszał:
-Nineczko do jutra. Jutro niedziela, pójdziemy nad rzekę. Jeśli będzie ładna pogoda-opalimy się.
Chciała iść do domu, ale wiedziała, że będzie to co kiedyś, ale jednak odejść nie mogła. Odchodząc podała mu rękę.
-Kocham Cię jak żadną dziewczynę. Jesteś celem mego życia.
-Idź już Mariusz. Jutro znów się spotkamy. Cały dzień będziemy razem. Do jutra.
Ich usta znów się złączyły. Nie zwracali uwagi, że ktoś może ich obserwować. Nina szybko wpadła do mieszkania, W łazience poprawiła włosy. W pokoju przy oknie śledzili oddalającego się Mariusza. Ojciec nie wiedział jak postąpić. Nina weszła do kuchni i ujrzała matkę myjącą podłogi. Matka krótko rzuciła do stojącej w drzwiach Niny:
- Gdzie byłaś do 24:00?
-Mamo, byłam u koleżanki po książkę i zatrzymałam się na Tv.
-Idź spać.-padło krótkie i suche zdanie z ust matki.
Nina udała się do pokoju, sądząc, że ojciec nie wie o której wróciła. Chciała jeszcze porozmawiać z babcią, ale obawiała się obudzić ojca i poszła do pokoju. Nie mogła zasnąć. Przypomniała sobie każdy jego ruch, każde jego słowo. Czekała jutra. Już o 9:00 rano ma wyjść na cały dzień.
-Powiem, że mam zajęcia z PW-pomyślała.
Za godzinę do pokoju weszła matka. Patrzyła na kochaną córkę, która z uśmiechem na twarzy przysłoniwszy rzęsami duże oczy leżała na białej poduszce. Różowa nocna koszula miała pod szyją ładne wcięcia. Nina wyglądała czarująco. Na smutnej twarzy matki pojawił się uśmiech. Widocznie była zadowolona, że urodziła tak czarujące dziecko. Zapomniała nawet, że Nina nietaktownie postąpiła zatrzymując się zbyt długo u koleżanki. Pani Grodzka poszła do sypialni. Pan Grodzki nie zamienił z nią ani słowa.
Nazajutrz, gdy cały dom był pogrążony we śnie, Grodzki włożył na siebie codzienne ubranie i szybko wyszedł z domu. Dzień zapowiadał się pięknie. Słońce zbudziło się dopiero ze snu, wzniosło i rzucało na ziemię cudowne promienie. Grodzki zamyślił się przechodząc pod kasztanem, który miał tyle lat co on. Na wysokości ramienia był napis wycięty scyzorykiem" TYŚ MOJA". Tak, ten napis zrobił ten, który chce wydrzeć mi córkę. Szedł szybko mijając ulice. Nagle zniknął na jednym z podwórek. Zatrzymał się przy drzwiach. W tym czasie zwrócił uwagę na młodzieńców, którzy w zaułku podwórza coś robili w wielkim pośpiechu. Wreszcie do słuchu Grockiego doszły słuchy:
-Zbyszek, ja pojadę na Twoim rowerze, a Nina na moim. Mój jest lepszy.
Fala krwi uderzyła Grodzkiemu do głowy i z niepokojem słuchał dalej.
-Bo widzisz- mówił szczupły, przystojny mężczyzna. Wybraliśmy się nad rzekę, ale lepiej będzie nad jezioro. Tam jest spokojniej i przyjemniej.- powiedział Mariusz
Grodzki powtórnie nacisnął dzwonek. Drzwi uchyliły się i ukazał się lekko łysawy mężczyzna
-Dzień dobry-rzekł Grodzki
-Dzień dobry- rzekł drugi- Co tak rano?
-Chcę pożyczyć od Ciebie motoru, bo mój się zepsuł.
-Na długo?
-Nie, do 11:00
-Dobrze.
Oleśniczak wyszedł z Grodzkim i poszedł w stronę komórki. Grodzki spojrzał na młodzieńca ubranego w popielaty sweter i takie same jeansy. Gdyby mógł, uderzyłby go. Ten w tej chwili mówi:
- Wiesz Zbyszek, jak ja ją kocham, jak żadną inną, ale ona strasznie się boi ojca, a dzisiaj nie wie jak wyrwać się z domu.
Grodzki wziął motor i w kilka minut był w domu.
Nina zbudziła się i spojrzała w okno na niebo, które swym błękitem wypełniało cały świat.
-Pogoda wspaniała. Trzeba działać-wyszeptała
Narzuciła na ramiona chustę i weszła do kuchni gdzie krzątała się matka.
-Babciu, babuniu wyprasuj mi spodnie.
-Nino, przecież dzisiaj jest niedziela- powiedziała mama.
-To nic mamo, mamy dodatkowe zajęcia z PW.
Babcia spojrzała przejmującym wzrokiem na Ninę, która lekko zarumieniona wyszła z kuchni.
Kilka minut później spodnie leżały przed Niną.
"Moja wnuczka kłamie" - pomyślała babcia, a tak ją kocha, że nic na to nie powiedziała.
Do domu wszedł ojciec.
-A gdzie to panienka idzie?- zapytał surowym głosem
-Idzie do szkoły, ma tam jakieś zajęcia z PW. Muszę jej przygotować obiad, bo będzie tam do samego wieczora.
-Teraz po maturze dodatkowe zajęcia?
Nina wybiegła by ukryć zarumienioną twarz.
-Dziś niedziela, gdzie pójdziemy?- Spytała Grodzka
-Obiecałem Oleśniczakowi, że pojadę z nim na działkę.-odparł mąż Grodzkiej
W tym czasie Nina robiła ostatnie przygotowania. Ubrała się w spodnie, lekkie płócienne buciki, najmodniejsze w tym czasie, na głowie miała niebieską chusteczkę i sweter.
-Nineczko, wróć w razie możliwości jak najwcześniej-powiedziała matka
Wzięła w rękę torbę i zbiegła po schodach. Tym czasem w domu toczyła się rozmowa:
-Po co z tym Oleśniczakiem jedziesz?
-Przesadzić agrest.
-Agrest? Przecież to ostatnie dni maja. Kto w tym czasie przesadza agrest. .
-Nie wiem, może się uda. Nie chcesz sama zostać w domu, to mogłaś zatrzymać Ninę.
-Przecież ona musiała pójść do szkoły.
-A kto wie czy nie kłamała?
Złożył pocałunek na policzku żony i wyszedł.
Pani Grodzka po skończonym śniadaniu ubrała się i widocznie gdzieś wychodziła.
-Mamo, wrócę za godzinę. Idę do Basi Sakowskiej.
Była to przyjaciółka ze szkolnych lat. Grodzka czuła się osamotniona. Nagle zatrzymała ją Olejniczak.
-A gdzie to pani mąż pojechał? Pożyczał dziś od męża motor.
Pani Grodzka nic z tego nie wiedziała.
"-Co to miało znaczyć? Gdzie pojechał mój mąż? Dlaczego skłamał?"
Przypomniała sobie, jak przed laty ślubowali sobie miłość przed ołtarzem. Teraz po tylu latach zaczął ją okłamywać. Ona urodziła mu ukochane dziecko. W tej chwili przypomniała sobie jakim chłodem, mąż pożegnał Ninę, którą tak kochał. Tak rozmyślając doszła do domu Sakowskiej.
-Nie martw się, przecież masz męża ideała, a z Niną też nie masz kłopotów. Mój mąż nie żyje. Zbyszek jest to chłopiec pozbawiony ojcowskiej ręki, za dużo sobie pozwala. On sam decyduje za siebie.
W tym momencie weszła Iwona.
-Mamo, chciałabym pojechać z koleżankami za miasto. Zbyszek pożyczył rower Mariuszowi.
-On na pewno niedługo wróci-powiedziała matka
-A gdzie tam wróci. . Pojechał nad jezioro z taką ładną dziewczyną w niebieskim swetrze.
-Iwona nie przeszkadzaj mi kiedy mam gościa.
Iwona wyszła.
-Widzisz jak to jest teraz z młodzieżą. Ja Iwonie nie pozwalam, Ja Iwonie nie pozwalam, gdyby będzie miała swoje lata, pozwolę na przyprowadzenie sympatii do domu. Ten Mariusz wraca o północy, gdzieś teraz wyjechał. A jak tam twoja Nina? Mnie daje dużo do myślenia ta dziewczyna, która pojechała z Mariuszem. Ona z pewnością ukrywa się z tym przed rodzicami.
-Moim zdaniem to jej wina- mówiła Barbara
Grodzka idąc do domu zmieniła trasę. Szła mijając szkołę, w której panowała grobowa cisza.
-Pogoda wspaniała. Trzeba działać-wyszeptała
Narzuciła na ramiona chustę i weszła do kuchni gdzie krzątała się matka.
-Babciu, babuniu wyprasuj mi spodnie.
-Nino, przecież dzisiaj jest niedziela- powiedziała mama.
-To nic mamo, mamy dodatkowe zajęcia z PW.
Babcia spojrzała przejmującym wzrokiem na Ninę, która lekko zarumieniona wyszła z kuchni.
Kilka minut później spodnie leżały przed Niną.
"Moja wnuczka kłamie" - pomyślała babcia, a tak ją kocha, że nic na to nie powiedziała.
Do domu wszedł ojciec.
-A gdzie to panienka idzie?- zapytał surowym głosem
-Idzie do szkoły, ma tam jakieś zajęcia z PW. Muszę jej przygotować obiad, bo będzie tam do samego wieczora.
-Teraz po maturze dodatkowe zajęcia?
Nina wybiegła by ukryć zarumienioną twarz.
-Dziś niedziela, gdzie pójdziemy?- Spytała Grodzka
-Obiecałem Oleśniczakowi, że pojadę z nim na działkę.-odparł mąż Grodzkiej
W tym czasie Nina robiła ostatnie przygotowania. Ubrała się w spodnie, lekkie płócienne buciki, najmodniejsze w tym czasie, na głowie miała niebieską chusteczkę i sweter.
-Nineczko, wróć w razie możliwości jak najwcześniej-powiedziała matka
Wzięła w rękę torbę i zbiegła po schodach. Tym czasem w domu toczyła się rozmowa:
-Po co z tym Oleśniczakiem jedziesz?
-Przesadzić agrest.
-Agrest? Przecież to ostatnie dni maja. Kto w tym czasie przesadza agrest. .
-Nie wiem, może się uda. Nie chcesz sama zostać w domu, to mogłaś zatrzymać Ninę.
-Przecież ona musiała pójść do szkoły.
-A kto wie czy nie kłamała?
Złożył pocałunek na policzku żony i wyszedł.
Pani Grodzka po skończonym śniadaniu ubrała się i widocznie gdzieś wychodziła.
-Mamo, wrócę za godzinę. Idę do Basi Sakowskiej.
Była to przyjaciółka ze szkolnych lat. Grodzka czuła się osamotniona. Nagle zatrzymała ją Olejniczak.
-A gdzie to pani mąż pojechał? Pożyczał dziś od męża motor.
Pani Grodzka nic z tego nie wiedziała.
"-Co to miało znaczyć? Gdzie pojechał mój mąż? Dlaczego skłamał?"
Przypomniała sobie, jak przed laty ślubowali sobie miłość przed ołtarzem. Teraz po tylu latach zaczął ją okłamywać. Ona urodziła mu ukochane dziecko. W tej chwili przypomniała sobie jakim chłodem, mąż pożegnał Ninę, którą tak kochał. Tak rozmyślając doszła do domu Sakowskiej.
-Nie martw się, przecież masz męża ideała, a z Niną też nie masz kłopotów. Mój mąż nie żyje. Zbyszek jest to chłopiec pozbawiony ojcowskiej ręki, za dużo sobie pozwala. On sam decyduje za siebie.
W tym momencie weszła Iwona.
-Mamo, chciałabym pojechać z koleżankami za miasto. Zbyszek pożyczył rower Mariuszowi.
-On na pewno niedługo wróci-powiedziała matka
-A gdzie tam wróci. . Pojechał nad jezioro z taką ładną dziewczyną w niebieskim swetrze.
-Iwona nie przeszkadzaj mi kiedy mam gościa.
Iwona wyszła.
-Widzisz jak to jest teraz z młodzieżą. Ja Iwonie nie pozwalam, Ja Iwonie nie pozwalam, gdyby będzie miała swoje lata, pozwolę na przyprowadzenie sympatii do domu. Ten Mariusz wraca o północy, gdzieś teraz wyjechał. A jak tam twoja Nina? Mnie daje dużo do myślenia ta dziewczyna, która pojechała z Mariuszem. Ona z pewnością ukrywa się z tym przed rodzicami.
-Moim zdaniem to jej wina- mówiła Barbara
Grodzka idąc do domu zmieniła trasę. Szła mijając szkołę, w której panowała grobowa cisza.
Rozdział II
W ogrodzie, gdzie nikt nie chodził Mariusz czekał na Ninę. Wpatrzony w ścieżkę, która prowadziła w kierunku jej domu. Zaczął się denerwować, aż jego oczy ujrzały Ninę. Z każdym ułamkiem sekundy widział ją dokładniej, lepiej. Już widział na jej twarzy cień włosów. Ubrana była w sweter, który idealnie pasował do jej twarzy. Wreszcie stanęła przed nim. Uścisnął jej dłoń. Szybko bez namysłu przeskoczył parkan, a ona wsparła się o jego ramię. Nigdzie nie było widać ludzi. Nie mieli żadnych wątpliwości, żeby ktoś ich widział. Tylko w jednym miejscu widzieli ślady motoru, jednakże niczego się nie domyślili.
Mariusz wyciągnął koc i rozłożył go na trawie. Nina zmęczona szaleńczą jazdą, usiadła i patrzyła przed siebie. Coś ją niepokoiło. Mariusz chwycił ją w objęcia.
-Mariusz-rzekła Nina
-Co skarbie?
Całował jej włosy, okrywające policzki.
Był prawie nieprzytomny. Ręce jego oplatały dookoła jej sylwetki, aż niechcący pchnięty wiatrem pochylił się na koc. Głowa jego przybliżyła się lekko. Ramiona jej uległy mu, a jej odpięty sweter uchylił się i Mariusz ujrzał jej piersi. Ona nie chciała tak pozostać, lecz nie sposób było wyrwać się z jego objęć. Głowa jego spoczywała na jej piersiach. Mariusz patrzył na jej piękną twarz. Oczy Niny były lekko przymknięte. Zapomniała o świecie.
-Jesteś moja na zawsze- szeptał Mariusz
Nie chciał jej skrzywdzić, nigdy o tym nie myślał, ale teraz musiał nad sobą panować. Ciało Niny chodziło jak fala. Ona sama była nieprzytomna. Nagle oboje się poderwali. Usłyszeli wark motoru. Nina spojrzała w tamtym kierunku i aż krzyknęła z wrażenia. Poznała, że na motorze jedzie jej ojciec.
-Nino, to przecież niemożliwe- wyszeptał Mariusz-To nie twój ojciec. Zresztą nie ma prawa nas tu widzieć.
Uspokoił ją, ale sam nie był pewien. Poszedł do najbliższego krzaka i aż mu włosy stanęły na głowie. Widział ślady butów. Nie było wątpliwości, że to na pewno ojciec Niny.
-Co będzie z Niną?- myślał- Ja jestem wszystkiemu winien.
Wrócił do niej nic nie mówiąc. Nie wiedział co jej powiedzieć. Oczy, które jeszcze chwilę temu były nieprzytomne, teraz patrzyły na nią z lękiem.
Tysiące myśli chodziło po jej głowie.
-Boże-szepnął Mariusz
-Mariusz, ja już nie chcę żyć-szeptała Nina
Mariusz wyjął papierosy. Nina również wyciągnęła rękę. Patrzył z boku jak jej usta wchłaniały dym. Na widok jej drżących ust zapomniał o wszystkim. Uśmiechnął się i pocałował.
Rozdział III
Grodzki odprowadził motor i wrócił do domu. W domu jak nigdy nie było żony. Nie krzątała się przy obiedzie. Z lekkim zdziwieniem wszedł do pokoju. Przed oknem siedziała żona. Oczy jej mokre były od łez.
-Zosiu Ty płaczesz?
Podniosła na niego swój spokojny wzrok. Patrzył na żonę. Jej rozrzucone włosy jeszcze bardziej podkreślały urodę. Przed sobą miał postać swojej żony a w oddali widział Ninę. Przypomniał sobie jak przed 20 laty żona jego była taka sama jak Nina. Jak on ją wtedy kochał. Ludzie im też przeszkadzali. Czemu więc ma się dziwić Ninie? Jednakże ten chłopak nie był jej wart. . Przez niego córka kłamała.
-Czego płaczesz? Czy ktoś Cię skrzywdził?
Cisza.
-Czy możesz powiedzieć, gdzie byłaś dzisiaj? Czy to tajemnica, o której nie będę wiedział?
Cisza.
-Czy możesz powiedzieć, gdzie byłaś dzisiaj? Czy to tajemnica, o której nie będę wiedział?
-Odpowiem na pewno, tylko nie w tej chwili.
-Czy dlatego płakałaś, bo nie wiedziałaś gdzie pojechałem ? Już nigdy nie zostawię Cię samej. Czy pamiętasz, Zosiu jak poznałem Cię 20 lat temu ? Akurat był maj. Pamiętasz, miałem wtedy niebieską bluzkę. Byliśmy za miastem, kochaliśmy się. Miałaś wtedy 18 lat, jak Nina teraz. Teraz też jest maj, Nina się kocha, ale Ty o Tym nie wiesz.
-Wiem, że Nina pojechała z Mariuszem za miasto.
-Ja wiedziałem już wczoraj, jak się umawiali. Właśnie dlatego zostawiłem Cię samą, nie chciałem Ci nic mówić.
-Więc będziemy przed nią milczeć?
-Nie Zosiu. Trzeba ją ukarać.
-Nie Zosiu. Trzeba ją ukarać.
W przedpokoju słyszeli kroki Niny. Rodzice nie wiedzieli jak się zachować. Ojciec poszedł do kuchni. Nie chciał otworzyć drzwi, a jednak musiał. Nina siedziała przy stole, z twarzą ukrytą w dłoniach. Serce biło jej mocno. Grodzki usiadł obok niej.
-Nino- powiedział ojciec
-Słucham
Nie wiedział co dalej mówić.
-Kim jest ta trwoja sympatia?
Na myśl o Mariuszu uśmiechnęła się z lekka. Widziała przed oczami jego twarz, i właśnie to dodało jej otuchy i odwagi.
-Czy nie odpowiesz ojcu na to pytanie? Chyba powinienem wiedzieć z kim spotyka się moja córka. Nie potrzebnie nas okłamujesz. Gdy matka myła podłogę Ty rozmawiałaś z tym chłopcem. Zapomniałem jak ma na imię.
-Mariusz-szepnęła Nina
W tej chwili drzwi uchyliły się. Stanął w nich Mariusz. Bez słowa patrzył na nich.
-Słucham, co pan chce powiedzieć?- rzekł Grodzki
Nina nie chciała słuchać tej rozmowy, odeszła od stołu.
-Nino, zostań-powiedział ojciec.
-Niech pan pozwoli jej wyjść.-poprosił nieśmiało Mariusz- To ja jestem wszystkiemu winien. Proszę nie karać Niny. Błagam pana, niech pan mnie zrozumie.
W tej chwili weszła grodzka i powiedziała:
-To nie sztuka zawinić, a później przepraszać.
-To nie sztuka zawinić, a później przepraszać.
-Więc czego ode mnie chcecie, jeśli nie przeprosin?
-A więc niech pan posłucha rozwiązania tej sprawy. Nina w tym roku skończyła maturę.
-A więc niech pan posłucha rozwiązania tej sprawy. Nina w tym roku skończyła maturę.

Przepiękna książka chciałabym ją
OdpowiedzUsuńdostać jeśli jest możliwość
to nie koniec opowieści jest też ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuń