wtorek, 27 marca 2012
Biały Goździk.
Było ciepło, promienie słoneczne grzały jak rzadko kiedy. Nikt nie przypuszczał, że w tym dniu mogło się coś stać, ale jednak te dni miały w sobie coś pięknego. Tym piękniejsza była miłość.
Umówiła się z Andrzejem na godzinę 16:00. Chodziła z nim już trzy miesiące. Minęła 16:00, a więc poszła na spotkanie. Andrzej zaproponował jej spacer-zgodziła się. Długo spacerowali. Tak byli zajęci sobą, że nawet nie spostrzegli kiedy zrobiło się ciemno. Andrzej szepnął nieśmiało:
-Kocham Cię.
-Ja też Cię kocham- szepnęła.
Chłopiec przytulił ją do siebie, ale Mariola była niespokojna. Ukrywała to przed nim. Zauważył, że posmutniała.
-Kocham Cię moja najdroższa, niczyja, więc tylko moja.
To było piękne. Spotykali się coraz częściej, ale po pewnym czasie coś między nimi zaczęło się psuć. Andrzej zaczął ją unikać, ona zaś udawała, że go nie dostrzega. Kochała go i to ją zaślepiało. Wiedziała również, że Andrzej poznał inną dziewczynę, a z niej, którą tak bardzo kochał robił idiotkę. Mariola bardzo w niego wierzyła. Któregoś dnia spotkała go na ulicy.
-Cześć Mariola- powiedział.
Odpowiedziała, ale jej słowa drżały. Zrozumiał wszystko, ale bał się jej i jej słów. Mariola zaczęła mówić drżącym głosem:
Nie jesteś taki jaki byłeś przedtem.
-O co Ci chodzi?- spytał Andrzej.
-Dobrze wiesz, lubię Cię, kocham Cię i chcę, abyś był szczęśliwy, ale Ty tego szczęścia nie chcesz. Niszczysz siebie i swoich przyjaciół. Gdy ich stracisz, przyjdziesz do mnie prosić o pomoc, ale wtedy będzie już za późno, ponieważ za mało wierzysz w siebie. Na tym skończyła.
Spojrzał na nią, chciał coś powiedzieć, ale z pięknych oczy Marioli popłynęły łzy smutku. On wciąż milczał. Mariola cichutko powiedziała:
-Przepraszam, inaczej nie mogłam. Życzę Ci szczęścia.
W oczach wciąż miała łzy, ale dodała:
-Żegnaj kochany.
I tak się rozstali.
ONA W SMUTKU, ON W NIEPEWNOŚCI.
Andrzej był chłopcem ponurym. Mówił to co myślał.
Mariola była dobrą dziewczyną, pomagała wszystkim jak mogła. Była szczęśliwa- kochała życie. Nazywali ją dziewczyną szczęścia, a teraz dziewczyną smutku. Nie umieli ją zrozumieć. Pewnego dnia opowiedziała mi o wszystkim. To było okropne. Wiedziała, że cierpi, ale dzielnie się trzymała. Była osłabiona i wyczerpana. Robiłam wszystko aby jej pomóc. Pewnego dnia wracałyśmy z zabawy. Była wesoła, ale ja wiedziałam, że hamuje ból. Jej rodziców nie było w domu, więc poszłam z nią na górę. Mariola położyła się na tapczanie. Zaczęła mówić słowa bez sensu. Nagle złapała się za bok i zaczęła jęczeć. Szybko zadzwoniłam na pogotowie. Lekarz po przebadaniu stwierdził atak serca i wyczerpanie. Nie mogliśmy jej pomóc. Werdykt lekarza stwierdził, że będzie żyła najwyżej jeden dzień. Siedzieliśmy przy niej. Nie odzyskiwała przytomności i majaczyła przez sen. Gdy po jakimś czasie się ocknęła zapytała o Andrzeja. Długo o nim opowiadała.
-Wiesz Jadziu, tej nocy na pewno odejdę.
-Ależ co ty opowiadasz!-krzyknęłam
-Tak. O godzinie 24:00, w dniu, gdy skończę 18 lat. Kocham go i nigdy o nim nie zapomnę. Wyrządził mi wielką krzywdę-płakała. Pozdrów ode mnie Andrzeja, ale nie mów mu, że odeszłam.
Zrobiło się cicho- wiedziałam, że znów traci przytomność.
-Przekażcie mu to, a gdy będzie mu źle pomóżcie, proszę was. Dlaczego, dlaczego muszę odejść-dlaczego?
-Pokonała tyle przeszkód, a teraz musi od nas odejść- pomyślałam.
Zaczęła mówić dalej:
-Nie zobaczymy się już nigdy, ale pamiętajcie, że była dziewczyna szczęścia. Gdy skończę 20 lat, powiedz mu, aby przyniósł na mój grób biały goździk. Czuję, że ziemia ciągnie mnie do siebie. Mamo, mamusiu kochana, dlaczego muszę odejść? Czy wyrządziłam komuś krzywdę? Ja nie chcę umierać..
Upadła na poduszkę.
Nie dokończyła. Umarła o godzinie 24:00, w dniu gdy miała skończyć 18 lat.
-Wracasz do domu?-spytałam Andrzeja
Był wesoły i uśmiechnięty.
-Dokąd idziesz, gdzie byłeś do tej pory?
-Byłem u dziewczyny.
-I całowałeś ją?
Był zdziwiony.
-Mariola kazała Cię pozdrowić-powiedziałam drżącym głosem
-Ach, dawno jej nie widziałem, pozdrów ją ode mnie.
-Zrobiłeś to dzień za późno. Mogłeś zrobić to wczoraj, może by nie cierpiała.
-Powiedz, co jej się stało, czy jest w szpitalu?
-Cieszyłabym się razem z tobą, gdyby tak było.
-Nie chcesz chyba powiedzieć, że Mariola...
-Tak, Mariola zmarła.
Odszedł w smutku. W oczach miał łzy. Przyszedł na pogrzeb Marioli. Dziewczyna leżała ubrana w biel, a on stał nad nią i płakał wołając:
-Najdroższa.
Matka Marioli mówiła, że już nie ma dziewczyny szczęścia, żeby znalazł sobie inną. W tej chwili wsadził sobie nóż w serce i wokół trumny rozlała się czerwona plama krwi.
Gdy Mariola i Andrzej skończyli po 20 lat zanieśliśmy im na grób biały goździk.
`LEPIEJ JEST UMRZEĆ W MIŁOŚCI KWIECIE I LEŻEĆ W CIEMNEJ MOGILE, NIŻ KOCHAĆ KOGOŚ BEZ WZAJEMNOŚCI, LUB BYĆ KOCHANYM PRZEZ CHWILĘ.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
.jpg)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz