Początkowo, należałoby się chyba przywitać. Więc cześć wam. Za chwile przestane pisac z altem, bo nie lubie (tak wiem, typowy gimbus). o, wlasnie juz przestalam. wiec, tak jak wspomnialam na poczatku, pisze tego posta z nudow. zaczynam pisac, jest 23:42. Straszne nudy. nic sie nie dzieje. jutro swieta, a wcale ich nie czuc. brak sniegu, pogoda wprost jak w srodku wiosny. dzis wigilia ksm-owa. bylo w miare sympatycznie, pomimo malej ilosci osob.
w ostatnim czasie wiele zrozumialam. duzo sie zmienilo. zobaczylam, jak bardzo nie zalezy innym na mnie. najgorsze jest to, ze Ci, ktorych darze jakimkolwiek uczuciem - odrzucaja mnie. nie potrafie sie z tym pogodzic. uops. do moich oczu naplywaja lzy. zrozumialam, w jak krotkim czasie mozna stracic kogos, na kim nam tak cholernie zalezy. jest mi tak smutno... mysle, ze Internet niszczy ludzi. widze to po sobie. nie potrafie rozmawiac z ludźmi w rzeczywistosci, ktorzy wiedza o mnie wszystko. rozmawiamy, teraz moge powiedziec - rozmawialismy na skype cale wieczory, a w realu nie mamy odwagi powiedziec czesc. cholernie mi z tym źle. kurde. jak mozna kogos zostawic, nie mowiac czesc ni nic? nie podajac powodu? kufa.
Boze, jestem taka... taka...beznadziejna.
o matko, pacze.
nie wiem co pisac. chce wszystko tu przelac, chcialam... mialam nadzieje, ze mi ulzy. nie pomaga.
Boze, tak bardzo prosze, pomoz mi wszystko uporzadkowac. nie radze sobie. z kazdym dniem jest mi coraz gorzej. nie potrafie nikomu okazac tego, co czuje. wszystko siedzi we mnie i codziennie pokazuje sie z coraz to wieksza sila. tak bardzo chcialabym, chcialabym komus wszystko powiedziec - brak mi odwagi. znow powod- komputer.
Boze, tak bardzo prosze, pomoz mi wszystko uporzadkowac. nie radze sobie. z kazdym dniem jest mi coraz gorzej. nie potrafie nikomu okazac tego, co czuje. wszystko siedzi we mnie i codziennie pokazuje sie z coraz to wieksza sila. tak bardzo chcialabym, chcialabym komus wszystko powiedziec - brak mi odwagi. znow powod- komputer.
jest 23:55
siedze na fotelu.
placze.
w mojej glowie jest tyle mysli.
czuje, jakby jakies ostre narzedzie ranilo mnie w glowe.
ide zaraz.
to mnie niszczy.
pa.